25.06
Zaczelo sie od klotni z taksowkarzami. Zmowa cenowa i wszyscy za pare kilometrow biora 100 THB. NIE MA MOWY!!! Wychodzimy z Hineshem za miasto i probujemy zlapac stopa. Niestety nikt sie nie zatrzymuje, a reszta odsyla nas do taksiarzy. Poniewaz upal zaczal dawac sie we znaki, zdecydowalismy sie wziac taksowke. Po negocjacjach z kilkoma taksiarzami, znalazl sie jeden ktory dal nam znizke.
Po 10 minutach bylismy na Haad Rin, niestety Lee nie bylo w bungalowie. Musielismy na niego czekac okolo godziny. Szybki prysznic, zmiana ciuchow i heja, imprezy czekaja:D Po drodze zabraly sie z nami dwie dziewczyny z Chile - Maca i Francisca (wtedy jeszcze nie wiedzialem, ze przez najblizszy miesiac bedziemy podrozowac razem w czworke:D). Obie dziewczyny skonczyly anglistyke na Uniwerku w Sydney, teraz maja wakacje. Zatem ekipa JA, Lee, Hinesh, Maca, Francisca udajemy sie na plaze. Po drodze zakupujemy Buckety. Na plazy moc ludzi, ale to normalka, w koncu jest dzien przed FMP. Znajdujemy sobie miejscowke do tanczenia, z kazdego baru niestety leci podobna muzyka.
Pozniej okazuje sie, ze tego samego dnia jest mecz Chile-Hiszpania:D W ramach wsparcia naszych kolezanek z Chile malujemy sobie z Hineshem flagi Chile na rekach, ja jednak maluje dodatkowo sobie takze flage Polski:D Mimo iz Chile nie wygralo, czas spedzilismy w milej atmosferze. Z dziewczynami umowilismy sie na nastepny dzien na wycieczke skuterami po wyspie.
26.06
Rano czekamy z Hineshem na dziewczyny pod ich bungalowem. Kiedy wszyscy juz byli gotowi wypozyczylismy dwa skutery, zatankowalismy paliwo i w droge > Maca ze mna, Francisca z Hineshem. Pierwotnym zalozeniem bylo znalezienie wodospadow, ale pozniej sobie przypomnialem, ze teraz na wyspach jest akurat pora sucha:D Wiec znalezlismy wodospady, ale totalnie suche. Mimo tego odkrylismy przez przypadek calkiem milutkie i przyjemne miejsce. Bungalowy do wynajecia w srodku dzungli. Przywital nas wlasciciel, akurat robil sobie skreta szatkujac marihuane. W ramach dobrego wychowania zaproponowal nam jednego jointa za 300 bahtow:) Dodatkowa atrakcja tego miejsca byl na wpol naturalny basen, z ktorego skorzystalismy chlodzac nasze grzeszne ciala.
Podczas poszukiwan drugiego wodospadu moglismy podziwiac urok tej wspanialej wyspy, jaka ona jest naprawde. A jest to przede wszystkim pokryte dzungla cudo. Do tej pory w srodku lasu mozna spotkac pojedyncze chalupinki z jej mieszkancami zyjacymi w spokoju z dala od turystycznego zgielku. Dodatkowo natrafilismy na mala grupke Holendrow, ktora miala wypadek (na Ko Pha Ngan to normalne). Podczas wjazdu pod gorke stracili rownowage i zlecieli ze skutera. Pomoglismy lekko opatrzyc dziewczynie noge i ruszylismy dalej.
Wieczorem odstawilismy skutery pod nasz bungalow, zjedlismy cos i przygotowywalismy sie na Full Moon Party.
Wiekszosc ludzi maluje swoje ciala fluoroscencyjnymi farbami, ubiera jaskrawo kolorowe ciuchy. Wielu z naszej ekipy zrobilo podobnie. Impreze zaczelismy kolo bungalowu dziewczyn z Chile. Zebrala nas sie grupa spora ludzi z: Chile, Argentyny, Urugwaju, Australii, Anglii no i Polski:D Nasz kolega z Argentyny - Daniel, juz na wstepie byl w stanie nietrzezwosci i robil za blazna:D Ciagle pijany krzyczal " You have to drink. This is fucking Full Moon Party!!!" Takim sposobem kiedy mysmy wybrali sie na wlasciwa impreze na plazy Haad Rin, Daniel juz smacznie spal pod swoim bungalowem.
Samo wejscie na Haad Rin bylo prawie niemozliwe. Jednak okolo 20 tysiecy ludzi na jednej plazy robic wrazenie. Impreza znana na calym swiecie, sciaga ludzi. Wole nie myslec jak to wyglada podczas wysokiego sezonu, gdy liczba uczestnikow siega spokojnie ponad 50 tysiecy ludzi. W kazdym razie w koncu sie dopchalismy na plaze nie dalo rady znalezc miejsca, dopiero gdzies blizej morza sie znalazlo. Poszukujac czegos innego niz wszech ogarniajace dudniace techno, przeszlismy z trudem plaze od poczatku do konca, niestety nie znalezlismy niczego ciekawego, wszedzie ta sama lupanka. I to jest kolejna wada FMP, brak roznorodnosci muzyki.
Z ciekawostek mniej i bardziej ciekawych co sie dzieje podczas tej imprezy: ludzie uprawiaja sex w morzu otoczeni gromada przygladajacych sie ludzi, kradzieze i bojki sa na porzadku dziennym (w zasadzie nocnym), spotkalismy jedna Brytyjke, ktorej ktos podal narkotyki w drinku > nie mogla znalezc znajomych i nie wiedziala jak trafic do portu z ktorego odplywaly lodzie na Ko Samui. Kiedy jej pomoglismy na koniec az sie rozplakala szczesliwa ze ktos jej pomogl. Kolejna ciekawostka jest slawna u niektorych Magic Mountain kolo Haad Rin, na ktorej ludzie serwuja sobie "Mushroom Shakes", odlatujac w inny stan swiadomosci. Takich i wiele innych az mnozyc mozna.
Podsumowujac moge powiedziec, ze Full Moon Party jest troche przereklamowana impreza, jest tu za duzo ludzi, nie ma roznorodnej muzyki, wiekszosc ludzi jest nacpana i pijana.
27.06
Po krotkiej rozmowie z dziewczynami z Chile wynika, ze maja podobna trase do naszej. Dlatego decydujemy sie bez zadnego ale, ze do nich dolaczamy i poplynelismy wspolnie na pobliskie Ko Tao.