Obiad mielismy na Ko Phi Phi Don. Poniewaz czas gonil, a ja koniecznie chcialem zrobic zdjecia z punktu widokowego, poprosilem o wskazanie drogi. Wszyscy zgodnym chorem powtarzali, ze w 30 minut sie nie wyrobie nawet biegiem. "Tak???" mowie > "To zobaczymy:D". I jak glupi bieglem w 37 stopniowym upale, wysokiej wilgotnosci, na bosaka, z plecakiem na plecach przez cale miasto. Nastepnie po setkach idacych pionowo schodow. Kiedy dotarlem na miejsce, wypocilem po drodze kilka litrow wody, prawie wyplulem pluca i ledwie co widzialem. Po minucie doszedlem do siebie, mialem idealny widok na obie plaze laczace dwie czesci wyspy. Porobilem zdjecia i biegiem z powrotem poniewaz zostalo mi tylko 5 minut do odplyniecia lodzi. Po drodze dostrzeglem wyrazne slady po zniszczeniach spowodowanych przez tsunami. To miejsce do tej pory sie odbudowuje i podnosi na nogi. Z bolem sie na patrzy. A kiedy sie pomysli ilu ludzi w tamte swieta bylo na takiej i wielu podobnych plazach, ilu stracilo wtedy zycie. Ehh...
Ko Phi Phi Don ma okolo tysiaca stalych mieszkancow, nie tylko turystow:D Mieszkancy sa w 95% muzulmanami, stad powszechne tabliczki o nie piciu alkoholu itp.
Do lodzi dotarlem tuz przed odplynieciem. Przewodnik patrzyl na mnie podejrzliwie, ale kiedy mu pokazalem zdjecia, oczy wyszly na wierzch z zaskoczenia ze podolalem i zdazylem:D
Ostatnim przystankiem byla rafa na morzu, miedzy Ko Phi Phi Don, a Bamboo Island. Czego tam czlowiek nie zobaczy:). Tysiace wielkich i malych rybek, jezowce, koniki morskie, slimaki morskie, no i kultowe rybki Nemo (trzeba uwazac na nie, poniewaz sa bardzo terytorialne, podplyniesz za blisko to cie dziabnie).
Powrot minal spokojnie, wszyscy byli zmeczeni. Po drodze odstawilismy tylko rodzinke Hindusow do ich hotelu. Ludzie!!! Hotel (domki, wille) oddzielony z trzech stron wysokimi zboczami. Jedyna droga przez morze. Po prostu idylla, spokoj, cisza. Ale slono platna. Noclegi wynosza od 2000zl do 10000zloty za jedna dobe.
Z Ao Nang do Krabi wracalem z Lee i Sam. Po drodze sobie rozmawialismy o naszych podrozach. Lee i Sam podrozuja od prawie 7 miesiecy. Byli w Zimbabwe i RPA, potem prawie 6 miesiecy w Australii i miesiac w Nowej Zelandii. Teraz ostatnie 3 miesiace podrozuja przez Singapur, Malezje, Tajlandie do Laosu, Kambodzy i Wietnamu. Wymienilismy sie mailami i umowilismy na wieczor na wspolny wypad na Night Market. Wstepnie jestesmy tez umowieni na Full Moon Party na Ko Pha Ngan.