Geoblog.pl    geralt1    Podróże    Asian&South American Backpacking Expedition 2010 - z plecakiem przez Azje i Ameryke Poludniowa    Skuterem po obcych landach, czyli szybka jazda do lesnych basenow:D
Zwiń mapę
2010
15
cze

Skuterem po obcych landach, czyli szybka jazda do lesnych basenow:D

 
Tajlandia
Tajlandia, Khao Pra Bang Khram Wildlife NP
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13291 km
 
Wpadlismy na pomysl wynajecia skuterow i pozwiedzania okolicy. Dolaczyly do nas dwie kolezanki - Anja i Cherry. Zatem jak powiedzielismy tak zrobilismy. Wybralismy sobie dwa skutery - ja Honde, a Lee i Sam wieksza dla ich dwojki Yamahe. Oddajemy w depozyt paszporty, placimy 150 bahtow za dobe. Na koniec dobor kasku, sprawdzenie czy wszystko dziala. Siedlismy chwilke w piatke aby ustalic gdzie jechac. Wybor padl na oddalone okolo 30-40km na poludnie od Krabi cieple zrodla oraz naturalne baseny w dzungli.

Pierwszy przystanek robimy na stacji benzynowej, poniewaz skuterowe baki swiecily pustka. Zaladowalismy kilka litrow za 50 bahtow.
Moj pierwszy raz na skuterze, w dodatku wszyscy po lewej stronie jezdza, nie wspomne o stylu i przestrzeganiu przepisow:) Mimo to 5 minut i poczulem sie jak u siebie. Aby "bezpiecznie" jezdzic, trzeba robic to co oni: jazda pod prad, przepychanie sie miedzy autami, przejezdzanie na czerwonym swietle, jazda po chodnikach miedzy pieszymi, przekraczanie dozwolonej predkosci. Inaczej zatrabia, zbesztaja cie do reszty za "brak umiejetnosci jazdy":D

Po wydostaniu sie z miasta jechalismy caly czas autostrada przez okolo 25-30km. Potem w miejscowosci Khlong Thom skrecilismy w lewo na "Hot Springs" i "Emerald Pool", ktore oddalone byly o kolejne okolo 10km. Wczesniej, jeszcze na autostradzie, musialem zjechac na stacje benzynowa. Okazalo sie, ze moja maszyna palila jak smok. Dlatego dla pewnosci zatankowalem za 70 bahtow.
Po dostaniu sie do cieplych zrodel, powitala nas brama i oplata 90 bahtow "for foreigners". Porozmawialismy chwile ze straznikiem, powiedzielismy ze sprawdzimy w sekunde jak to wyglada i wracamy. Zgodzil sie bez problemu. Podjechalismy skuterami, ale widok nas nie zachwycil. Male baseniki pelne Tajow, woda owszem goraca, ale gra nie warta swieczki. Dlatego wrocilismy do bramy wjazdowej i odpoczelismy z pol godziny. Mielismy nawet wizyte nietypowego goscia - patyczaka. Zszedl z budynku na moja glowe:D

Nastepnie ruszylismy w kierunku Emerald Pool. W tym momencie musze zaznaczyc, ze nieturystyczna Tajlandia jest przepiekna, prawdziwa. Natura, roslinnosc, ludzie. W dzungli proste bambusowe chatynki, obok konstrukcje do odpoczynku calej rodziny w najwieksze upaly. Oczywiscie mimo biedy, obowiazkowy skuter i antena satelitarna obok. Rolnicy pracujacy ciezko w polu, kobiety na rowni z nimi (tutaj feministki by sobie pouzywaly:D bowiem kobiety normalnie pracuja na budowie, przy ciezkich pracach).

W koncu dojechalismy do bram Parku Narodowego, ale znowu powitala nas oszalamiajaca wejsciowka - obcokrajowcy 200 bahtow. Ja i Lee podchodzimy do okienka. Kilka usmiechow, komplementow, 2 minuty rozmowy i wchodzimy za kwote jak Tajowie - 50 bahtow:) Kobieta byla tak zadowolona, ze az wyszla i pokazala nam na mapie najlepsze miejscowki:D "Kop kun krap" i wchodzimy w dzungle.

Do Emerald Pool idzie sie okolo 800m dzungla. Wokolo krzyk ptakow i szeleszczenie cykad. Nieraz nad glowa przeskoczyla jakas malpa. Kiedy doszlismy na miejsce widok nas oszolomil. W srodku dzungli male jeziorko z krystalicznie czysta i ciepla woda. Przypomina to troche Pamukkale w Turcji. Kiedy nacieszylismy sie widokiem, wskoczylismy w kapiele i do wody:D
Srodek dzungli, a czlowiek pluska sie w cieplutkiej, krystalicznej wodzie, wprost nie do wiary. Normalnie spodziewac sie mozna zamulonej, brunatnej wody z niepewnym skladem biologicznym (ameby, pijawki i inne cholerstwa). Spedzilismy tutaj okolo godziny na totalnym chill out'cie, nikogo poza nasza piatka, bloga cisza, szum lasu i plynacej wody. Taki wlasnie jest urok miejsc nieturystycznych, malo znanych:)

Na koniec wybralismy sie do Blue Pool. I rzeczywiscie woda byla koloru szafiru, niestety tutaj juz nie wolno bylo plywac. Wracajac spotkalismy dwojke miejscowych chlopaczkow, na oko 10-letnich Tajow. Nie znali angielskiego i na wszystko odpowiadali "Yes". Ale nie to jest wazne. Co jakis czas, podrod ciemnosci wynajdywali rzeczy, ktorych nikt normalnie nie dostrzeze. A to potezna gasienice owlosiona na calym ciele, potem pomaranczowego kraba o smiesznych ksztaltach. Na koniec wynalezli nawet mala tarantule.
Ostatnie 200 metrow dziewczyny nas wyprzedzily i razem z Lee szlismy spotykajac co chwile to nowsze cuda. Na poczatek jakas zmutowana cykada wydawala dzwieki jak mlot pneumatyczny. Potem swiecaca jak zarowka gasienica. Na koniec droge nam przebieglo cos na wzor koto-liso-psa:D

Do Krabi wracalismy juz w totalnych ciemnosciach. Autostrada pedzilismy jak szaleni:) Odstawilismy nasze maszyny do hosteli, kazdy poszedl do siebie wziac prysznic. Wieczorem spotkalismy sie nasza ekipa na Night Market, wcinajac smakolyki i opijajac nasz wyjatkowo udany dzien.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geralt1
Piotr Dłużyński
zwiedził 18.5% świata (37 państw)
Zasoby: 367 wpisów367 138 komentarzy138 361 zdjęć361 0 plików multimedialnych0