Wstajemy przed 9:00. Pakujemy się. Ja idę do wcześniej upatrzonego miejsca aby przypomnieć właścicielowi cenę i to, że się do niego wprowadzamy. Na miejscu nie znalazłem nikogo, poza Amerykaninem i Hiszpanem, którzy dopiero co przypłynęli na wyspę nocnym promem i chcieli także znaleźć tutaj miejsce. Około 10:30 wyszła starsza kobieta, która stwierdziła, że mężczyzna z którym wczoraj rozmawialiśmy śpi, bo wrócił totalnie pijany z imprezy o 6:30. Kobieta wyskoczyła nagle z ceną 400 THB za pokój. Ja uparcie jej mówiłem, że obiecano mi na dziś pokój za 250 THB. W końcu udało się kobietę przekonać. Dała klucz do pokoju, postraszyła że nie mogę się teraz wymeldować aż do Full Moon Party, wzięła 700 THB depozytu i tyle.
Wróciłem do Macareny. Zabraliśmy swoje bagaże z tego nieszczęsnego bungalowu. Wprawdzie nasz nowy pokój nie był lepszy, ale przynajmniej ludzie jacyś wokoło, a nie pustkowie:)
Wynajęliśmy skuter i aby zaoszczędzić kasę, pojechaliśmy na późne śniadanie do Thongsala. Tam na bazarku zjedliśmy tanie lokalne jedzenie. Pokręciliśmy się po okolicy. Wpadliśmy do Tesco na małe zakupy i wieczorem wróciliśmy do Haad Rin. Tam prysznic i upragniony „Mojito Bucket”. Cena powalająca, ale obiecaliśmy go sobie już w Polsce. Liczyliśmy na więcej alkoholu w środku, ale barman był nieubłagany i za wiele nie dał. Mimo wszystko mojito wyszło przednie:) Pokreciliśmy się po plaży robiąc zdjęcia i krótkie filmiki z nocnego życia i imprezowania na Haad Rin. Potem już tylko spać.