Pobudka o 9:00. Prysznic i szybkie pakowanie. Potem lekkie sniadanie na dole. Ladujemy bagaze i staramy sie zdazyc na 11:30 na autobus do Singapuru. Krecimy sie po miescie zanim dojezdzamy na dworzec. Marek parkuje 3 minuty przed odjazdem autokaru. Ja z bagazami lece do kasy biletowej. Dworzec dosc duzy, ale znajduje kase i na szczescie okazuje sie ze autobus jest o 12:00. Kupuje bilet za 22 ringgity. Idziemy i siadamy we trojke w McDonaldzie. Marek kupuje mi wode na droge. Ja rozmawiam z mama Marka i uzupelniam karte wjazdowa do Singapuru. O 12:00 pakuje plecak do bagaznika.
Zegnam sie z Markiem i jego mama. Dziekuje im za wszystko co dla mnie bezinteresownie zrobili. Az zal jechac dalej, czlowiek chcialby jeszcze zostac jeden dzien wiecej, tak mili i wspaniali to byli ludzie. Czlowiek nie czul sie gosciem, czul sie jak czlonek rodziny. Przezylismy razem przez tydzien sporo, okazali mi tyle zyczliwosci i gosciny, ktora sie nie spotyka, a czlowiek sie nie spodziewa na krancu swiata.
Ale coz, wyjazd zaplanowany, poza tym wedrownicza natura ciagnie w swiat, do nowego nieznanego.
Autobus fajny, klimatyzowany. Jedziemy autostrada glowna KL-Singapur. Mijam kolejne pola palmowe rosnace w pomaranczawej ziemi. Minelismy nawet tor wyscigowymotocyklistow GP.
Czlowiek siedzi w autobusie, slucha muzyki, patrzy za szybe i zastanawia sie co go dalej czeka, jakie przygody, niebezpieczenstwa. Zycie pokaze:D
Autokar jechal autostrada wiec w 3 godziny dojechal do Johor Bahru. W Johor Bahru wybudowany jest potezny terminal do kontroli paszportowej, bagazowej i samochodow. Tutaj zegnam na jakis czas Malezje. Potem przejezdzamy most i juz na ziemi singapurskiej, w jeszcze wiekszym terminalu odprawa Singapuru. Ci to maja dopiero technike. Facet nawet nie sprawdza niczego, nie wpisuje. Wszystko wykonuje maszyna. Kladzie paszport na czyms w rodzaju skanera, ktory w 3 sekundy podaje mu na ekranie, kim ja jestem, skad, i ile dni moge przebywac w Singapurze. Po kolejnych 10 sekundach dostaje pieczatke upowazniajaca do 90 dni pobytu w tym panstwie-miescie. Wsiadamy do autokaru i przez caly Singapur jedziemy w okolice centrum. Wbrew pozorom, Singapur jest potezna wyspa, bardzo rozlegla. I nie jest w calosci zabudowany:D Bardzo duza czesc wyspy zajmuja lasy, dzungle. No i znowu w takim malutkim kraiku maja wiecej autostrad niz jest w Polsce. Ogolnie o drogach juz chyba nawet nie musze mowic.
O 16:00 zajezdzamy w okolice Lavender Street.