Geoblog.pl    geralt1    Podróże    Asian&South American Backpacking Expedition 2010 - z plecakiem przez Azje i Ameryke Poludniowa    Ayutthaya na rowerze przez 6 godzin ... w tropikalnej ulewie. Oczywiscie zapomnialem poncza:D
Zwiń mapę
2010
22
cze

Ayutthaya na rowerze przez 6 godzin ... w tropikalnej ulewie. Oczywiscie zapomnialem poncza:D

 
Tajlandia
Tajlandia, Ayutthaya
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14080 km
 
Do Ayuthayi wybralem sie pociagiem, poniewaz to najtansza opcja (niecale 100km, kosztuje tylko 15 bahtow, czyli okolo 1,5zl). Oczywiscie zaczelo sie od poszukiwania normalnego kierowcy taksowki, ktory zabierze mnie za normalna cene na dworzec. Poniewaz zaden nie podal racjonalnej ceny, powiedzialem, ze pojade tylko z taksometrem. I sie oplacilo, zaplacilem tylko 60 bahtow, zamiast poczatkowych 250 bahtow.

Pociag, klasa trzecia, drewniane lawki, usmiechnieci ludzie > od razu mi sie spodobalo. Przy kontroli biletow zostalem przesadzony, poniewaz okazalo sie, ze czesc przeznaczona dla mnichow jest za mala i musialem im ustapic miejsca.
Po 1,5 godzinie dojechalem na stacje Ayuthaya i zaczelam poszukiwania roweru i darmowej mapy miasta. Wypozyczylem rower na caly dzien za 40 bahtow, zdobylem mape, rozejrzalem sie co chce zobaczyc i ruszylem. Slonce pieklo, na niebie ani jednej chmurki ktora moglaby cos zapowiadac.

Przez godzine krecilem sie od jednych ruin do innych. Polowa pozamykana, albo platna. Minalem maly oboz sloni (cholera, te maluchy sa przeslodkie. Mala ciekawostka: Slon zawsze na poczatku stara sie powachac nowopoznana osobe. I mimo, ze w swoim zyciu pozna tysiace osob, nigdy nie zapomni zapachu poszczegolnych osob. Zawsze bedzie go pamietal i rozpozna dana osobe nawet po wielu latach). Przy jednej z kolejnych ruin nagle zrobilo sie ciemno i lunelo. Udalo mi sie schowac w jednej ze starych swiatyn. Jedynym towarzyszem byl posag Buddy z ktorym sobie pogadalem narzekajac na pogode:D Kiedy po godzinie nie przestalo padac, stwierdzilem ze nie bede tracil czasu. Plecak wygladal na w miare wodoodporny, wiec aparat bezpieczny. Ruszylem i od razu zaczelo mocniej padac:D Mimo tego przez kolejne 3 godziny jezdzilem po calym miescie w ulewie poszukujac moje celu >>> glowy Buddy oplecionej drzewem:D. Kiedy znalazlem moj cel, zobaczylem ze mam tylko 25 minut aby oddac rower i odzyskac dowod osobisty:D Jak na zlosc akurat zebralo sie na moment kulminacyjny ulewy. W strugach deszczu pedzilem przez cale miasto. W pewnym momencie aby przyspieszyc zlapalem sie jadacego obok autobusu, przynajmniej przez okolo kilometr troche odpoczalem. Ludzie w autobusie mieli ze mnie niezly ubaw:D

Do wypozyczalni dotarlem 10 minut po czasie, ale wlascicielka usmiechnieta na mnie czekala z ID:) Zjadlem co nieco i za kolejne 15 bahtow wrocilem do Bangkoku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geralt1
Piotr Dłużyński
zwiedził 18.5% świata (37 państw)
Zasoby: 367 wpisów367 138 komentarzy138 361 zdjęć361 0 plików multimedialnych0