Piekne Castro.

Po poltorej godzinie budzi mnie cos nieoczekiwanego. Krotki przeblysk slonca:D Jak sie okazalo po przyjezdzie, w Castro pada o wiele mniej, czesciej swieci slonce i w dodatku jest cieplej. Zmeczony juz wrazeniami dnia dzisiejszego ruszam na poszukiwanie noclegu. Wszedzie mi proponuja nocleg za okolo 8000-10000 peso, ja oczywiscie grzecznie dziekuje i ruszam dalej. W planie przewidzialem max. 5000 peso na nocleg:D No i po godzinie chodzenia i dziekowania za pomoc znalazlem maly hostelik, blisko zatoczki. Pokoj przytulny, z TV, na dole darmowy internet (z ktorego wlasnie korzystam), mala kuchnia dla gosci >> cena po dluzszym targowaniu >> 5000 peso:D
Targowanie tez smieszna sprawa:) Ja mieszanka angielskiego i lamanego hiszpanskiego, kobieta tylko po hiszpansku. 15 minut przekomarzania sie ze ja chce za malo placic za dobre warunki, ja ciagle ze to drogo i biedny student z Polski bez kasy jestem. W koncu z usmiechem powiedziala, ze OK, ale musze zostac minimum 2 noce:D I tu mi graj, wlasnie szukalem noclegu na dwie noce:DD

Po poltorej godzinie odpoczynku i suszenie jako-tako ciuchow poszedlem na spacer. Miescinka nie duza, przyjemna dla oka, spokojna. Ludzie mili, usmiechaja sie do turysty, wszedzie slychac ''¡Hola gringo!'' itp.:D Czytajac w internecie ludzie pisali, ze tutejsze domy na palach, zwane palafitos, mozna zobaczyc tylko z lodki, po wykupieniu wycieczki. Ja przypadkiem, jak zawsze spacerujac przed siebie bez celu, natrafilem na miejsce, male skupisko tych domkow, widoczne od strony ulicy. Wydac wyraznie, ze mieszkaja tam biedniejsi mieszkancy, mimo to robi to wrazenie, te domki sa piekne. Aby dopelnic widokow, w zatoczce byl odplyw, ptaki sprzeczaly sie o jedzenie z mielizny, na owej mieliznie staly statki rybackie... a wokol spokoj. Podoba mi sie to miejsce. Jutro planuje caly dzien tutaj polazic i popstrykac zdjecia, nacieszyc sie widokami:D

Komentarze (0)