Geoblog.pl    geralt1    Podróże    South East Asia - Same same but different :)    Ostatnie chwile na Ko Samui
Zwiń mapę
2011
13
lip

Ostatnie chwile na Ko Samui

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Samui
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10251 km
 
Ostatni dzień na Ko Samui postanowiliśmy przeznaczyć na punkty widokowe na wyspie. Jest ich kilka, i jak sami zauważyliśmy, nieraz łatwo się zgubić po drodze do nich:) A trzeba przyznać, że zgubić się w dżungli Ko Samui jest naprawdę przyjemne dla oka.

Pierwsze dwa punkty widokowe okazały się płatne, wiec stwierdziliśmy, że jedziemy dalej. Po około 30 minutach kręcenia się dostaliśmy się do punktu widokowego położonego tuż obok najwyższego wzniesienia na wyspie. Na wysokości ponad 600 metrów, wyspa prezentuje się bosko. Widać wszystko wokoło. Wysokość pozwala zauważyć nawet zmianę roślinności na mniej tropikalną, a także temperatura jest bardziej znośna, nie tak upalna. Punkt widokowy, o którym piszę, nazywa się Peak Eye View Restaurant. Mimo, iż nic nie zamawialiśmy do jedzenia, pozwolono nam wejść na punkt widokowy i podziwiać wyspę.

W drodze powrotnej do Lamai okazuje się, że praktycznie mamy pusty bak i jedziemy na oparach. Dlatego też, że praktycznie było ciągle z górki, jechaliśmy na wyłączonym silniku. Po dojechaniu do głównej drogi tankujemy jeden litr więcej i wracamy do Lamai. Maca była zmęczona, ja tymczasem zdecydowałem się pojeździć jeszcze. W końcu benzyna jeszcze jest, czas jest, czemu nie.

Pojechałem na najdalej wysunięty na północ punkt wyspy. Tam dominują kurorty, zatem aby dostać się na plażę, trzeba spytać o zgodę. W jednym z kurortów mi pozwolono. Powiem szczerze, że bogactwo tego mnie powaliło. Były to potężne wille, z prywatnymi basenami, wieloma pokojami, innymi bajerami, parkingami do wynajęcia. Na plaży maluchy biegają ze swoimi tajskimi niańkami. Każda niania mówi w języku dziecka: angielski, niemiecki, hiszpański. Tymczasem rodzice dzieci relaksują się na plaży lub w basenach swoich willi, popijając drinki i cocktaile. Wolałem nie pytać o cenę tego miejsca.
Z punktu na końcu wyspy rozpościera się piękny widok na Ko Phangan, która jest zaledwie 15 km dalej. W zamyśleniu i ciszy posiedziałem sobie chwile zanim ruszyłem dalej.

W drodze powrotnej, przez przypadek, zauważyłem całkiem spory kompleks świątyń. Tutaj można było zobaczyć idealnie tajską wersje buddyzmu > czyli praktycznie mieszankę hinduizmu i buddyzmu. Budda z wieloma rękoma, obok słoniogłowy bóg Ganesha i czterogłowy Brahma. Świątynia obok to potężny gruby, śmiejący się Budda. Wokoło pełno małych rzeźb i posągów hinduskich potworków i bóstewek. Wszystko się prezentowało dość ładnie, ale i tandetnie. Po prostu było tego za dużo > kolorów, posągów, bóstewek, wzorków itp. Itd.

O 20:00 zwróciłem skuter. Po kilku dniach użytkowania,kilku problemach i tak stwierdzam, że jest to najlepsza, najtańsza i najłatwiejsza forma zwidzenia wielu miejsc. Nie trzeba przepłacać za taksówki, dojeżdża się wszędzie gdzie się chce, benzyna jest tania a skuter pali mało. Jestem jak najbardziej zwolennikiem tej formy zwiedziania i podróżowania po okolicy w której się mieszka.

Końcówka dnia była dość pracowita, bo po tygodniu prawie trzeba było ogarnąć bałagan w bungalowie i spakować się wstepnie. Po kolacji dokończylismy pakowanie i spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geralt1
Piotr Dłużyński
zwiedził 18.5% świata (37 państw)
Zasoby: 367 wpisów367 138 komentarzy138 361 zdjęć361 0 plików multimedialnych0